czwartek, 6 marca 2014

Prolog

Dym doszczętnie zakrył błękitne dotąd niebo. W powietrzu czuć było swąd prochu i śmierci. Co chwila słychać było odgłos wybuchu albo czyjś płacz. Wokół rozciągał się obraz nędzy i rozpaczy. Zielona trawa, zapach wypieków dochodzący z piekarni lub śpiew ptaków były już tylko wspomnieniem. Zabite zwierzęta leżały pomieszane z ludzkimi ciałami. Po kolei do każdego domu wpadali mundurowi, którzy wyganiali domowników na ulicę. Każdy mieszkaniec, a w szczególności dziecko było sprawdzane.
W jednym z zaułków drobna postać w zielonym płaszczu usilnie próbowała dobić się do czarnych drzwi, sprytnie ukrytych w murze. Niewtajemniczeni nigdy by ich nie odnaleźli, bowiem trzeba było nacisnąć po kolei trzy cegły, żeby wejście stało się widoczne. Zakapturzona postać dobrze o tym wiedziała, tak samo jak to, że osoba mieszkająca za owymi drzwiami jest jej jedyną szansą. Z rozpaczą waliła rękami w drewno z nadzieją, że usłyszą jej błagania o pomoc. Nerwowo zerkała ku dwóm zawiniątkom leżącym w pudełku niedaleko jej stóp. Dzieci pomimo zagrożenia i rzezi mocno spały.
Nagle wiatr zmienił swój kierunek i zdmuchnął kaptur z głowy postaci. Pod nim ukrywała się młoda kobieta – nie mogła mieć więcej niż dwadzieścia kilka lat. Była bardzo ładna ze swoimi długimi rudymi włosami i dużymi zielonymi oczami. Była niska – metr pięćdziesiąt nie więcej. Po jej policzkach spływały łzy bezsilności, gdy rozumiała powoli, że drzwi nie otworzą się, a ona przegrała. Zaraz dopadną ją mundurowi. Zabiorą jej dzieci i zabiją ją razem z nimi.
Uderzyła otwartą dłonią w drewno jeszcze raz, po czym osunęła się na ziemię, przylegając plecami do drzwi. Oparła o nie głowę i patrzyła z rozpaczą na horror rozgrywający się na ulicy. Myślała o swoim życiu. Było krótkie, ale szczęśliwe. Zaznała wszystkiego czego chciała i nie bała się śmierci. Chciała uratować jedynie dzieci. One nie dostały swojej szansy. Została im odebrana na samym początku. Ale teraz nie ma już nadziei. Zawiodła je. Wyciągnęła rękę w ich kierunku, po czym przyciągnęła pudełko do siebie. Pochyliła się i pocałowała czółko każdego dziecka. Jej słone łzy spływały po jej policzkach na kocyki niemowlaków.
Nagle drzwi za jej plecami otworzyły się. Szybko zerwała się na równe nogi i obróciła twarzą do nich. W wejściu stał młody mężczyzna. Wyglądał na dwadzieścia parę lat, lecz jego oczy były starsze, doświadczone. Ciemne włosy miał potargane, cienie pod brązowymi oczami były nader widoczne, a twarz miał brudną od ziemi. Na widok kobiety uniósł do góry brwi.
- Niagela? Co ty tu robisz?
- Potrzebuje pomocy – kobieta nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. Podniosła z ziemi pudełko i szybko wcisnęła je w ręce zaskoczonego młodzieńca. Rozejrzała się, po czym odetchnęła z ulgą. Nikt tego nie widział.
- Co ty robisz? – Mężczyzna popatrzył na zawartość kartonu. Tym razem już zszokowany, znowu popatrzył na Niagelę.
- Musisz je wziąć. Zaopiekować się nimi. Tylko tu mogą być bezpieczne.
- Ale wiesz przecież, że oni nie zabijają wszystkich dzieci po sprawdzeniu? Nie ryzykujesz niczym, puszczą cię wolno.. – chłopak próbował postawić pudełko na ziemi.
- Nie słuchasz mnie! Nie mogę im ich oddać! Patrick, to o nie chodzi! Szukają właśnie ich! Nie mogą ich dostać, Ona nie może ich dostać! – wykrzyknęła zrozpaczona kobieta, wciskając mu dzieci znowu do rąk. Znalazła się dzięki temu bardzo blisko Patricka. Był od niej o wiele wyższy, więc zadarła głowę do góry, by popatrzeć mu w oczy – Musisz je chronić.
Patrick popatrzył na dzieci w milczeniu. Ogarnął je wzrokiem od góry do dołu. Nagle odezwał się, jakby na coś wpadł.
- Gdy odeszłaś, wtedy prawie rok temu, byłaś w ciąży prawda? Ze mną? – chwycił ją za rękę i zapytał. Nadal patrząc mu w oczy odpowiedziała:
- Tak.
- Więc to moje dzieci?
- Tak.
Mężczyzna zaczerpnął gwałtownie powietrza. Zamknął oczy, a jego twarz wykrzywił ból.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? – zapytał.
- Bo chciałam cię uchronić od tego szaleństwa – odpowiedziała. – Żebyś nie miał z nimi nic wspólnego. Ale nie udało się. Ona się o nich dowiedziała, nie wiem skąd. Dla mnie już za późno, ale dzieci można jeszcze uratować. Ty musisz je uratować.
Ostatnie zdanie powiedziała tuż przy jego ustach. Patrick postawił pudełko z dziećmi w środku mieszkania, i teraz wolnymi dłońmi gładził policzek Niageli.
- Zostań razem z nami – wyszeptał.
Chciała odpowiedzieć, ale usłyszała wystrzał i poczuła ból w klatce piersiowej. Obróciła się i zobaczyła żołnierzy z pistoletami w ręku. Z jękiem osunęła się na ziemię. Patrick próbował ją przytrzymać, ale odepchnęła jego ręce.
- Wejdź do środka! Już! Ratuj je! – krzyczała gdy mundurowi się zbliżali.
- A ty? – powiedział ze łzami w oczach. Ostatni raz spojrzał w jej smutne zielone oczy. Nigdy jej nie zapomni.
- Ja spełniłam swoje zadanie – usłyszał zanim zamknął drzwi. Serce mu pękało, że musiał ją zostawić na zewnątrz, ale miała racje. Dla niej nie było nadziei. Nie kiedy Ona o niej wiedziała.
Zajrzał do kartonu. Odwinął kocyk okrywający dzieci i z drżącymi dłońmi pogładził je po główkach. Bliźniaki. To widać.
Zauważył karteczkę obok nóżki jednego z nich. Podniósł ją i przeczytał. Nic więcej nie zapamiętał z tego dnia.
Yvonne i Genevieve. Poznaj swoje córeczki.  

 ~~~~
Witam na moim drugim blogu! :) 
Zaczynam drugą opowieść, ale nie skończyłam jeszcze pierwszej
Dlatego zapraszam na oba blogi :P
Miłej lektury. 

7 komentarzy:

  1. Ej no bo będę płakać :C takie... smutne... :'c
    Kim jest Ona? Czemu Niagela musiała chronić Patricka przed szaleństwem jakiekolwiek by ono nie było? ;---;
    No i mnie zaciekawiłaś! *w* znowu .-. Będę czytać, masz to jak w banku! Genevieve... rany cudowne imię. Strasznie mi się podoba. Aż zaczęłam je powtarzać :D
    Dodawaj szybciutko rozdział 1 bo nie mogę się doczekać by wiedzieć więcej! :3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem Ci, że bardzo rzadko zaglądam do linków blogów, które są u mnie w SPAMie. jakoś tak, nawet nie wiem czemu. oczywiście zawsze czytam opisy i jeśli mnie zaciekawi to zajrzę. no i gwarancją musi być oczywiście śliczny szablon xd u ciebie znalazłam obie te rzeczy. szablon zrobiony przez Rowindale jest cudowny *.*
    No i opis. to on zachęcił mnie do przeczytania prologu. a on jest dla mnie za smutny. to takie przykre gdy matka oddaje życie za swoje dzieci. ale oczywiście i piękne! takie dwie sprzeczne rzeczy.
    No cóż czekam na rozdział pierwszy i kontynuacje.
    Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wyłącz proszę to sprawdzanie przy komentarzach, bo to naprawdę przeszkadza!

      Usuń
  3. Ciekawie się zaczyna. Nutka tajemniczości i grozy - to jest to co lubię. Świetnie piszesz…
    Weny życzę i czasu *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jako, że zawsze dotrzymuję słowa, wpadłam na bloga po twoim zaproszeniu. I naprawdę mi się spodobało. Prolog nieco tajemniczy, przerażający ale zachęcający do dalszej lektury. Będę wpadać. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu znalazłam czas, żeby przeczytać x.x
    Ciekawie się zaczyna c:
    Dajesz opisy i spore dialogi (póki co tak widzę), a to bardzo lubię :D
    Ciężko się czyta, gdy wszystko jest tylko opisywane ._. To takie nienaturalne .o.
    Tak trzymać c:
    A za pierwszy rozdział może wezmę się za tydzień XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej;) Przybyłam, po komentarzu jaki zostawiłaś mi w Spamie;) Prolog krótki, ale za to niezwykle intrygujący. Strasznie mi się spodobał! Tym bardziej, że zaczęłaś oryginalnie i ciekawie. Mroczny, tajemniczy i od początku do końca trzymający w niepewności. Poza tym smutny, tragiczny i krwawy. A to sprawia, że strasznie ciekawy! Jestem pod wielkim wrażeniem i równocześnie ciekawość nie daje mi spokoju. Co się takiego stało, kim jest ta ONA? Skoro Patrick nie pytał, to znaczy że wie o kogo chodzi. No nie... Same tajemnice! Ale cóż się dziwić- dopiero prolog;) Bardzo mnie zaintrygowałaś !

    Na razie przeczytałam tylko ten rozdział, bo mam dużo obowiązków i chciałam po prostu sprawdzić czy opowiadanie przypadnie mi do gustu;) Sądzę, że tak;) Powiadamiaj mnie o rozdziałach.
    Prosiłabym też o informację, czy Ty również masz ochotę czytać moje opowiadanie, na blogu, na którym się reklamowałaś;) Zaznaczam, że nie czytam blogów, które nie czytają mojej twórczości, bo nie mam na to czasu. A gdy tylko dostanę odpowiedź, zabiorę się za resztą rozdziałów;)

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń